Święto plonów we Włosienicy

We Włosienicy z roku na rok coraz mniej osób wiąże swoją przyszłość z uprawą ziemi. Mimo to, podobnie jak w latach poprzednich, na doroczne święto plonów przybyło mnóstwo osób. Frekwencja była znakomita ...

 

 

We Włosienicy z roku na rok coraz mniej osób wiąże swoją przyszłość z uprawą ziemi. Mimo to, podobnie jak w latach poprzednich, na doroczne święto plonów przybyło mnóstwo osób. Frekwencja była znakomita, a byłaby zapewnie jeszcze lepsza, gdyby nie to, że tego samego dnia dożynki, tyle że miejskie, zorganizowano także w sąsiednich Monowicach.

 

Tegoroczne święto plonów we Włosienicy odbyło się 25 sierpnia. Uroczystości rozpoczęły się się od mszy św. dziękczynnej za udane plony. Odprawił ją proboszcz tutejszej parafii, ks. Jan Dewera. Po jej zakończeniu barwny korowód, na czele którego szli młodzi włosieniczanie niosąc bochen chleba i wieniec dożynkowy, podążył w kierunku remizy, gdzie zaplanowano główną część uroczystości.

 

– Obchodzimy dziś święto plonów naszej ziemi. Święto radości za pomyślnie zebrane plony, ale także wdzięczności za urodzajne zbiory. Nasza obecność tutaj jest wyrazem podziękowania Bogu za błogosławieństwo w urodzajach, a całej braci rolniczej za trud, mozolną pracę oraz głębokie przywiązanie do ziemi ojczystej. To dzięki nim i ich wysiłkom trafia na stoły w naszych domach polski chleb – powiedział do zebranych sołtys Włosienicy Władysław Zaliński.

 

Gospodarz tego sołectwa dodał, że praca rolnika wciąż jest podstawą ludzkiej egzystencji. Zaapelował do rządzących o sprawiedliwy podział dóbr. – To od nas zależy kto i jak będzie dzielił, gdyż to my będziemy wybierać decydentów – przypomniał.


Po czym dodał: – Drodzy rolnicy, życzę Wam dobrych czasów dla rolnictwa, obfitych plonów i udanych zbiorów.

  

Obecna na dożynkach we Włosienicy Wójt Gminy Oświęcim Małgorzata Grzywa w swoim przemówieniu podkreśliła, że choć z rolnictwa żyje coraz mniej osób, dożynki nabierają nowego znaczenia, pełniąc rolę integrującą miejscową społeczność.

 

– Ten dzień jest również ważny dla mnie, daje bowiem możliwość spotkania się z Państwem – wyznała pani wójt.

 

Zauważyła, że dla ludzi żyjących z roli, to dzień szczególny. Dzień radości i satysfakcji po zakończonych pracach polowych. – W tych pięknych dożynkowych wieńcach jest nie tylko radość, ale i ciężka, mozolna praca – podkreśliła Małgorzata Grzywa, życząc, by nikomu nigdy nie zabrakło chleba.

  

Zaszczytną godność starostów tegorocznych dożynek we Włosienicy pełnili Bernadetta i Jan Jaroszowie. Na swoim polu posadzili zboże, ziemniaki, buraki.

  

– Gospodarzymy na niewielkim, czterohektarowym polu. To w zasadzie dodatek do pracy zawodowej – nie kryje pan Jan, który jest elektrykiem. Jego małżonka na co dzień prowadzi dom.

 

Państwo Jaroszowie mają dwie dorosłe córki, w wieku 26- i 29 lat. Obie pracują, młodsza w Irlandii. – Pojechała tam za chlebem – mówi jej ojciec.

Państwo Jaroszowie uważają, że rolnictwo w ich wsi nadal będzie obecne, choć widoczna jest komasacja gruntów w rękach najbogatszych gospodarzy. I to, ich zdaniem, proces nieodwracalny.

 

Gospodarzami dożynek we Włosienicy państwo Jaroszowie są już po raz drugi. – Debiut mieliśmy 20 lat temu, więc teraz trema była trochę mniejsza – śmieje się pani Bernadetta.

Dożynki we Włosienicy wypełniły udane występy artystyczne dzieci i młodzieży z miejscowego przedszkola i szkoły podstawowej oraz gościnnie zespołu pieśni i tańca z Kęt.

  
 

GALERIA