Patronami tej szkoły są osoby, które miałyby prawo odmówić przyjazdu tutaj. To starsi dziś ludzie, którzy w dzieciństwie doświadczyli zła w najczystszej postaci przebywając za drutami Birkenau. Mimo tych traumatycznych doświadczeń, jak co roku o tej porze, w rocznicę wyzwolenia kompleksu Auschwitz-Birkenau, przyjeżdżają do Szkoły Podstawowej w Brzezince ...
Patronami tej szkoły są osoby, które miałyby prawo odmówić przyjazdu tutaj. To starsi dziś ludzie, którzy w dzieciństwie doświadczyli zła w najczystszej postaci przebywając za drutami Birkenau. Mimo tych traumatycznych doświadczeń, jak co roku o tej porze, w rocznicę wyzwolenia kompleksu Auschwitz-Birkenau, przyjeżdżają do Szkoły Podstawowej w Brzezince. Z radością jakie niesie ze sobą możliwość spotkania z uczniami tej placówki.
Szkoła Podstawowa w Brzezince nosi imię Dzieci Więźniów Oświęcimia, upamiętniając w ten sposób grupę 160 dzieci ocalonych z piekła hitlerowskiego obozu.
– 68 lat mija odkąd Birkenau znów stało się Brzezinką, 45 lat odkąd nasza szkoła obchodzi święto patrona. To nasza pamięć i tradycja, to nasza tożsamość. To wasza szkoła drodzy Państwo – powiedziała na wstępie uroczystości dyrektor szkoły Agata Kowol kierując wzrok w stronę byłych więźniów KL Auschwitz-Birkenau.
W dalszej części przemówienia pani dyrektor odniosła się do szumu medialnego wywołanego mocnymi słowami szkolnego hymnu.
– Ostatnio spotykaliśmy się z różnymi opiniami na temat konieczności przechowywania pamięć tych elementów historii, które nie są szczęśliwe, nie emanują radością i poczuciem dumy. Pojawiały się wręcz pytania: „Czy na miejscu, na którym się dziś znajdujemy, powinniśmy przypominać o cierniach, które wbiła w tą ziemię zawierucha wojenna? Może lepiej je po prostu usunąć i posadzić w ich miejsce kolorowe kwiaty. Będzie miło i przyjemnie. A taki stan przecież wychodzi naprzeciw ludzkim dążeniom”. Każdy ma prawo tak uważać. Jednak patrząc na to choćby z punktu widzenia pragmatyki życia nie zapominajmy, że każda informacja przekazana nam dzięki doświadczeniom innych ludzi, zwłaszcza tych cierpiących, sprawia że jesteśmy mądrzejsi i możemy uniknąć tragicznych w skutkach błędów – stwierdziła Agata Kowol.
– Jednocześnie uruchamiamy w świadomości dzieci wrażliwość, zdolność empatii, która z definicji jest podstawą człowieczeństwa. Ta wrażliwość to światło, które nie zgaśnie w sercu człowieka. Jeżeli nie zgaśnie, będzie dobrze. Jeśli tak, to świat znów pogrąży się w mroku. A do tego dopuścić nie wolno! Dlatego tak bardzo zależy nam, abyśmy – jeżeli tylko możliwe – spotykali się z żywymi świadkami historii. Aby nasi uczniowie, nasze młode pokolenie brzezinian, miało pełną świadomość prawdy historycznej ich małej ojczyzny. Tak bardzo jesteśmy Wam wdzięczni, Ciocie i Wujciowie, że mimo trudów odwiedzacie nas, że dzielicie się z nami trudnymi przeżyciami, i uczycie jak przejść życie z godnością. Bo życie, to być wdzięcznym za wszystkie dobro, które jest nam dane. Codziennie w ludziach i w staraniu, a godność zawiera się w odwadze mówienia prawdy o sobie, innych i faktach historycznych – dodała pani dyrektor
– Spotykamy się tu dziś, by uczcić ten wyjątkowy dzień. Dzień patrona waszej szkoły. Dzień Dzieci Więźniów Oświęcimia. Dzieci takich jak wy, mających piękne marzenia, dom, kochającą rodzinę. Mających to wszystko do momentu przekroczenia murów obozu. Od tej chwili ich życie uległo zmianie. Marzenia sprowadziły się do fundamentalnych rzeczy. Do marzeń o wolności, cieple, rodzinie, kromce chleba. Rozdzielone z rodzicami, zdane na samych siebie musiały wykazać się wielką odwagą, aby przeżyć ten ciężki czas. Niestety nie wszystkim było dane zrealizować marzenie o wolności. Tragiczne wydarzenia, które miały miejsce podczas II wojny światowej trwają w naszej pamięci i muszą być świadome przez następne lata – powiedziała w swoim przemówieniu Wójt Gminy Oświęcim Małgorzata Grzywa.
– Uczniowie tej szkoły obchodzą dziś święto patronów szkoły, czyli Was drodzy Państwo – stwierdził Przewodniczący Rady Gminy Piotr Śreniawski, kierując te słowa do byłych więźniów i więźniarek Auschwitz-Birkenau. – Myślę że jest to najlepszy dowód, kiedy historia łączy dwa pokolenia. Pokolenie jakże tragiczne, czyli Wasze, i to, które dziś ma praktycznie wszystko: ma wolność, ma swobodę, to, czego Wam wówczas brakowało. Myślę że jest to dobry czas, aby młode pokolenie miało możliwość poznania Waszych odczuć i Waszych radości dnia dzisiejszego, po przeżyciu tego co tu otrzymaliście.
Była więźniarka Wiesława Borysiewicz w imieniu współtowarzyszy niedoli z lat dzieciństwa zaapelowała do uczniów, by zastanowili się, ile więzione za drutami Birkenau dzieci musiały wycierpieć, będąc w ich wieku. Zaapelowała do młodego pokolenia, by pielęgnowało pamięć o tych tragicznych wydarzeniach, by przestrzegało innych, do czego prowadzi nienawiść człowieka do człowieka.
– My jeszcze dziś w nocy budzimy się słysząc komendę gestapowców, słysząc ujadanie psów, którymi nas szczuto – dodała drżącym głosem Wiesława Borysewicz.
– Witam was, kochane maluszki. Możecie sobie wyobrazić jak wyglądaliśmy w waszym wieku tam, za tymi drutami – powiedziała matka chrzestna szkoły w Brzezince, Lidia Skibińska-Maksymowicz (właściwie Ludmiła Boczarow, która jako kilkuletnie dziecko trafiła z Mińska do obozu w Birkenau). – Jesteście ślicznie ubrane, uczesane, a my, w tamtych ciężkich czasach… nasze głowy były pełne insektów. Nikt nam nie dał cukiereczka, nikt nas nie pogłaskał, bo byliśmy tak brudni i zawszeni, że nawet znajdujący się obok nas dorośli więźniowie brzydzili się do nas podejść. (…) Wielkim pragnieniem dla nas było uczyć się, ale nie było nam dane. Dlatego ceńcie sobie to, że możecie się uczyć bez przeszkód, rysować, malować, macie komputery – a my nie mieliśmy nawet małej laleczki. Nie było nic. Nie wolno nam było nawet wyjść przed barak, bawić w berka czy w chowanego. Nasze chowane polegało na tym, żeby się schować w najgłębszym rogu pryczy, by nikt nas nie mógł zobaczyć, żeby do nas nie wyciągnął ręki doktor Mengele. (…) Życzę Wam dużo zdrowia i żebyście się cieszyły tym co macie, i byście czasem wspomniały, że nie zawsze tak na świecie było.
Dwoje byłych więźniów przekazało dary do szkolnej izby pamięci. Elżbieta Gremblicka – Sobczyńska wręczyła swoją biografię pt. „Utracone dzieciństwo - wspomnienia i refleksje z lat 1938-1954”. Z kolei Stefan Sot podarował zdjęcia ze spotkań w szkole na przestrzeni ostatnich 45 lat wraz pamiątkową chustą z podpisami uczestników spotkań. Oprócz tego izba wzbogaciła się o film „My dzieci z lagrów” w reżyserii Andrzeja Machnowskiego, który także był obecny na spotkaniu w Brzezince.
Następnie uczniowie pod kierunkiem nauczycielki Beata Herman zaprezentowali program artystyczny. O oprawę muzyczną zadbał Michał Busek, instruktor OKSiR-u. Przedstawienie w dużej mierze opierało się na bajkach napisanych przez więźniów Auschwitz z myślą o swoich dzieciach.
– To ich trzymało przy życiu – mówi Beata Herman.
Przed dwoma lat do szkolnej biblioteki trafiły egzemplarze bajek napisanych za drutami obozu. – Ta książka pomaga uczyć te małe dzieci tamtej tragicznej historii – dodaje pani Beata. – Dzieci muszą mieć świadomość, że tu było coś złego, ale podkreślamy im, że mimo ogromu cierpienia, ludzie mogą zdobyć się na coś dobrego.